piątek, 4 września 2015

Balsam do ciała brązujący Sopot


Internet pełen jest wypowiedzi kobiet, które nie wierzą w to, że istnieją jakiekolwiek emulsje brązujące, które nie zostawiałyby po sobie śladów/smug. Jest w tym wiele prawdy – jako posiadaczka jasnej cery nie powinnam się opalać, dlatego od wielu lat trwają moje próby z nadawaniem ciału brązowego odcienia za pomocą samoopalaczy, tudzież balsamów brązujących. Niestety, zawsze to się kończy rozczarowaniem.
Regułą jest, że balsamy zostawiają smugi niezależnie od tego jak bardzo dokładnie wsmaruje się je w skórę. Po drugie, po kilku dniach zostają po nich dziwne żółte plamy, co sprawia, że nogi muszą być zakryte w takim czasie, a to upośledza życie.
Wyjątkiem jest Sopot balsam brązujący i nie jest to reklama, serio, to jedyny balsam, który się nadaje i nie kosztuje zbyt wiele – jest w tej samej cenie co te nieszczęsne samoopalacze i balsamy brązujące zostawiające disaster na skórze.


Żeby nie było, po Sopocie też czasami mam smugi na stopach, ale wydaje mi się, że zależy to od tego co ja robię po wprowadzeniu balsamu na stopy – zwykle leżę i siłą rzeczy o coś się ocieram. Najlepiej więc zawisnąć na sznurze i poczekać z pół godziny, jeśli chcemy być brązowe bez skazy.
Ostatnia, najważniejsza chyba rzecz – kolor skóry po Sopocie jest naturalnie brązowy. Efekt widoczny dopiero po drugim użyciu. Po trzecim już jest bardzo dobrze. Efekt naturalności sprawia, że jest to najlepszy balsam brązujący, jakiego dotąd używałam.
Balsam dobrze sprawuje się na mojej bladej cerze, dlatego polecam również osobom nieopalonym. Jak się sprawuje na skórze opalonej? – nie wiem.


Działa podobnie nawilżająco jak balsam z ZIAJA czekoladowy. Jednakże SOPOT opala o wiele mocniej niż ZIAJA. Ziaja dodaje skórze blasku, ale nie można spodziewać się po nim efektu opalenizny. Jednakże zapach ZIAJA czekoladowy jest oczywiście o wiele ładniejszy niż SOPOT.
Na powyższym zdjęciu jest balsam do ciała, masło kakaowe. Przy okazji, masło to dostępne jest również w sprayu i wg. mnie nie warto go kupować. Kupiłam go kiedyś, bo wiedziałam, że będę dłużej przebywała na plaży. Jednakże to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. W dodatku, pamiętajmy, że kosmetyków: mleczka nawilżającego, balsamu i innych nie należy używać przed wyjściem na słońce, bo niebezpiecznie reagują ze skórą pod wpływem działania promieni słonecznych.





Podobnie jest z kremami do twarzy:
SOPOT opala ładnie twarz na brązowo, nie zostawia naprawdę nigdy żadnych smug i wygląda naturalnie.

ZIAJA do twarzy natomiast nie powoduje zbyt wielkiego efektu opalenizny, ale jako jedyny balsam brązujący do twarzy przyczynił się do powstania dziwnych żółtych plam. Poza tym moja skóra twarzy reaguje na niego nadmiernym przetłuszczeniem. Po nałożeniu go na noc przez następny dzień długo się błyszczę, mimo używania bibułek matujących i innych kremów ściągających (mam cerę mieszaną: sfera T jest tłusta, a okolice suche, łatwo czerwieniąca się).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety