wtorek, 22 września 2015

Zmywacz do paznokci Lady


Zmywacz do paznokci dostępny chyba w każdym Kiosku Ruchu, Rosmannie, a nawet sklepie papierniczym;) Chyba dlatego, że jest najtańszy. Jednocześnie jest słabo wydajny, trzeba włożyć trochę wysiłku w usuwanie lakieru za pomocą właśnie tego zmywacza. Dlatego lepiej dopłacić kilka złotych i kupić coś mocniejszego, dzięki czemu zmywanie lakieru z paznokci będzie szybsze.

niedziela, 20 września 2015

Tonik ogórkowy Ziaja

Jest bardzo orzeźwiający, pozostawia po sobie poczucie świeżości jak żaden inny znany mi tonik

Tonizuje skórę, poprawia jej koloryt. Pamiętajmy o tym, aby zostawić go na skórze w spokoju do czasu aż się dobrze wchłonie, nie nakładajmy na tonik innych kosmetyków.

Trudno mówić o wydajności, tonik to tonik i ma konsystencję cieczy zbliżonej do wody

Ma odświeżający, ogórkowy zapach, ale nie utrzymuje się na skórze dłużej niż przez minutę

Tonik nie podrażnia, nie wysusza (lekko nawilża).

Buteleczka wygląda fajnie z innymi kosmetykami na łazienkowej półce.

Dużym plusem jest niska cena, ok. 5 zł, za produkt dobrej jakości.

Tonik nie zawiera alkoholu.

Podobno osobom, które mają tłusta cerę, tonik ten nie pomaga dostatecznie.

Szampon piwny Guhl do włosów cienkich


Szampon kosztuje ok 22-26 zł za buteleczkę
Nie pachnie żadnym piwem.
Nie pieni się tak jak Pantene, Garnier, L'Oreal.
Wg. mnie jest tak samo wydajny jak wyżej wspomniane szampony
Nie daje natychmiastowego efektu „wow“ tak jak wyżej wspomniane szampony.
Jednakże po dłuższym użytkowaniu włosy są w o wiele lepszym stanie niż wówczas, gdy stosowałam powyższe szampony. Przy czym nie wpływa na to działanie innych czynników - wszystkie inne elementy, takie jak częstotliwość nakładania odzywki, sposób suszenia itp. pozostały po staremu w czasie, gdy przerzuciłam się ze stosowania popularnych drogeryjnych szamponów właśnie na szampon piwny.

sobota, 19 września 2015

Ranking najpopularniejszych drogeryjnych szamponów

Szampony, które dobrze czyszczą, nie obciążają włosów, nie przesuszają je i powodują, że są gładkie po umyciu to w moim przypadku:
Pantene,
Head & Shoulders
L’Oreal Elseve,
Garnier Fructis,
Gliss Kur

Przy czym na prowadzenie ze wszystkich pod każdym względem wysuwa się Pantene, a najdalej w kolejce jest Gliss Kur.

Szampony o oczko niższe jeśli chodzi o wpływ na włosy to szampony (uporządkowane od najlepszego do najgorszego w tej klasie):
1.Ultra Doux, często dostępny w Biedronce
2. ISANA (tutaj chyba nikogo nie zaskoczę, aczkolwiek niektóre odżywki do włosów tej firmy są całkiem ciekawe, takie jak na przykład ta do kręconych włosów: klik),
3. Joanna, „Rzepa“
4.Timotei
5. Palmolive
6. Schauma

Szampony, które dziwnie obciążają włosy:
NIVEA, DOVE

Odżywki do kręconych włosów


Mam włosy kręcone. Dość grube. Z natury przesuszające się. Rzadko się przetłuszczają.
Do tego rodzaju włosów świetnie nadają się odżywki bez spłukiwania.



Na przykład świetnie wypada nawilżająca odżywka do włosów Sunsilk (bez spłukiwania), przeznaczona nie tylko dla kręconych włosów. Nawilża włosy. Jeśli nakładam jej naprawdę mało, włosy wówczas bardziej się skręcają. Jest to spowodowane tym, że generalnie jeśli kręcone włosy są dobrze odżywione i nawilżone, wracają z sianowatych na z powrotem kręcone.



Jednakże zostawmy kosmetyki do „wszystkich rodzajów włosów”. Poniżej przedstawiam odżywki wypróbowane przeze mnie, przeznaczone sricte dla włosów kręconych.
Dobra odżywka do włosów kręconych powinna spełniać dwa kryteria, niezależnie od tego czy na etykiecie jest napisane, czy jest ona dla włosów kręconych, czy nie: musi być lekka i nawilżająca. Lekka, czyli nie może obciażać włosów i sprawiać, że będą one przyklapnięte. W takiej sytuacji loki rozprostowują się.

Jeśli więc chodzi o kosmetyki z napisem na etykiecie: „do włosów kręconych”, dotąd najlepiej sprawdziła się ta odżywka Pantene: 


To stara wersja tego kosmetyku.
Niestety,   w drogeriach od kilku lat jej już nie ma. Sprawiała, że włosy były błyszczące, loki gładkie, a sam skret naprawdę zadziwiająco mocny, naturalny. Jak żaden inny kosmetyk.
Z uwagi na to, że nie mam hopla na punkcie kosmetyków i raczej kupuje je w biegu, nie sprowadzam tej odżywki przez internet, pocztą. A pewnie gdzieś można ją znaleźć w czeluściach internetu. Odkąd jej nie ma w sklepach, używam innych odżywek, a żadna już nie dorównuje Pantene w tym przedziale cenowym. Jeśli macie coś ciekawszego i droższego, zapraszam do podania informacji:)



ISANA do kręconych włosów

 

Ciekawostką jest odżywka ISANA, która jest mega tania, bardzo wydajna i szeroko rozpowszechniona. Jest to odżywka, którą należy spłukać. Z moich doświadczeń wynika, że tę odżywkę trzeba naprawdę wyjątkowo dokładnie spłukiwać, bo inaczej po prostu zniszczy nam włosy. Inne odżywki nie robią takiego spustoszenia na głowie, gdy znajdują się tam ciut za długo. Nawet jeśli płuczę włosy po niej przez kilka dobrych minut, to i tak piękny efekt na włosach (w postaci naturalnie skręconych loków) uzyskuję dopiero po tym jak włosy umyję drugi raz, po dwóch dniach od pierwszego nałożenia i spłukania ISANY. Jednakże trzeba przyznać, że żadna odżywka tak mocno nie skręca włosów jak właśnie ISANA.
Jedno trzeba dodać: kiedy nasze włosy są naturalnie kręcone, ale aktualnie zrobiło się z nich siano, każda z nas czasami nakłada na nie odzywkę, którą wedle zaleceń producentów powinno się spłukiwać. Wiemy, że nałożenie niewielkiej jej ilości na włosy zrobi nam dobrze na takie właśnie siano. Tak jest w przypadku większości odżywek. ISANA jednakże zrobi nam w takiej sytuacji na głowie tylko jedną wielką sklejkę z włosów, którą trudno rozczesać, która sztywnieje i brzydko pachnie. Dlatego nie polecam używać nigdy ISANY jeśli nie mamy planów spłukania tej odżywki.

Zapach gorszy niż Pantene i Nivea oraz Sunsilk, ale da się wytrzymać.
Jest to chyba jedyna odżywka do włosów, jaką znam, która jest zapakowana w tubę. Jest to dobry pomysł (ekologicznie!), ale mimo wszystko po kilku użyciach opakowanie wygląda na nieźle zmechacone i wymięte.
Konsystencja kosmetyku jest o wiele bardziej rzadka niż w przypadku Pantene i Sunsilk. Jednakże cenowo jest dramatycznie niższa niż innego rodzaju kosmetyki do włosów kręconych. 





Balsam NIVEA FLEXIBLE CURLS do kręconych włosów

 

To chyba najgorszy kosmetyk do włosów kręconych, jakiego dane mi było używać, a zużyłam chyba 3 opakowania. Sam balsam nakładałam w bardzo różny sposobi: czasami tylko odrobina, czasami jako dodatek do szamponu, czasami jako maska grubo pokrywająca włosy. Niestety, wg mnie ten balsam skleja, wysusza i obciąża włosy. Zamiast się kręcić, rozprostowują się:)



SUNSILK do kręconych włosów w zielonym opakowaniu

 

Kupiłam go raz i nigdy więcej tego nie zrobię. Jest jeszcze gorszy niż NIVEA: skleja, przesusza włosy, obciąża je, wyglądałam po jego nałożeniu jakbym właśnie miała pierwszą sesję chemioterapii za sobą lub jak gdybym właśnie wróciła z odwadniającej 4dniowej wycieczki w góry.

poniedziałek, 14 września 2015

Żel pod prysznic Playboy, Play It Sexy



Jest to żel pachnący jednym z trzech wariantów serii zapachowej wypuszczonej przez Playboya w 2010 roku (Play It Lovely, Play It Sexy, Play It Spicy. Każdy krok reprezentuje jeden krok w grze w uwodzenie (przyciąganie, zastawianie sideł, ujarzmianie). Play It Sexy, którego używam, to ten drugi ;)

  •     lepszy od kosmetyków ZIAJA i CIEN pod względem nawilżenia i wydajności, skóra po tym żelu jest nawilżona

  •     lepszy od zapachu kokosowego ZIAJA. Kokosowy żel pod prysznic Ziaja pachnie bardziej jak orzeszki kokosowe z czekoladową polewą, a PLAY IT SEXY kokosowy ma w sobie prawdziwie kokosową, słodką kobiecą nutkę. Po Ziai pachnie się tylko tym kokosem. Play It Sexy nadaje skórze dodatkowo zmysłowego zapachu, który trudno opisać. Jest to więc pod względem zapachu o wiele bardziej wartościowy kosmetyk. Cena porównywalna do dużej tubki kremu ZIAJA – Ziaja kosztuje w dużej tubce od 5 zł (taką cenę kiedyś wdziałam w Auchan) to 8 zł (w Rossmanie). Play it Sexy kosztuje około 12 zł do 19 zł

  •     Zabarwia się na różowo na ciele podczas smarowania

wtorek, 8 września 2015

Żele pod prysznic CIEN


*można je kupić w Lidlu
*występują w dwóch wersjach: biała emulsja i przezroczysty żel. Zdecydowanie lepszej jakości są te o konsystencji białego mleczka (lepiej nawilżają skórę)
*zapachem niczym nie ustępują mleczkom z ZIAJA (ale Nivea ma lepsze zapachy od razem wziętych CIEN i ZIAJA), ale konsystencją i jakością gorsze od ZIAJA.
*nie nawilżają tak dobrze jak ZIAJA i NIVEA
* mój ulubiony zapach to Oriental Flowers. Często kosmetyki o zapachu orientalnych kwiatów śmierdzą fabryką chemikaliów. Cien Oriental Flowers to wyjątek, pięknie pachnie
*dobrze się rozsmarowują na ciele
*zapach w butelce nie jest tak atrakcyjny jak wtedy, gdy wychodzimy już spod prysznica po użyciu mleczka

Porównując z innymi kosmetykami...:
*zapachem porównywalne do mleczek do ciała ZIAJA, nie nawilżają tak dobrze jak kosmetyki firmy ZIAJA i NIVEA

poniedziałek, 7 września 2015

Krem nawilżający na dzień NIVEA




-lekki, po kilkunastu minutach od nałożenia wchłania się i można już na niego nakładać bazę pod makijaż

-nie obciąża cery

-naprawdę dobrze odżywia skórę, ma tez efekt matujący

-w ciągu ponad roku stosowania nie miałam nigdy żadnych problemów skórnych po jego aplikacji

-mam cerę mieszaną, czyli policzki i broda jest bardzo sucha, dlatego nakładam go w te rejony na dzień.

Na noc odwrotnie – w suche rejony nakładam odżywczy tłusty krem Nivea, a w miejsca, które się szybciej przetłuszczają, nakładam właśnie ten nawilżający lekki krem przeznaczony na dzień, dlatego że jest delikatny, nie obciąża skóry i jednocześnie dobrze nawilża

-cena jest dość wysoka jak na kosmetyki z dolnej półki. Niewielka buteleczka kosztuje około 13 zł. Wystarcza mi na około 2 miesiące używania. Więc chyba się opłaca:)

-plusem (dla estetów i osób mających piękne łazienki) jest to, że krem ten doskonale wygląda na półce w łazience (mała buteleczka z grubego mlecznego szkła z białą zakrętką i charakterystyczną niebiesko-biało-szarą oblamówką firmy NIVEA)


w porównaniu z innymi kosmetykami...
*aktualnie brak porównań do innych kremów nawilżających na dzień






piątek, 4 września 2015

Balsam do ciała brązujący Sopot


Internet pełen jest wypowiedzi kobiet, które nie wierzą w to, że istnieją jakiekolwiek emulsje brązujące, które nie zostawiałyby po sobie śladów/smug. Jest w tym wiele prawdy – jako posiadaczka jasnej cery nie powinnam się opalać, dlatego od wielu lat trwają moje próby z nadawaniem ciału brązowego odcienia za pomocą samoopalaczy, tudzież balsamów brązujących. Niestety, zawsze to się kończy rozczarowaniem.
Regułą jest, że balsamy zostawiają smugi niezależnie od tego jak bardzo dokładnie wsmaruje się je w skórę. Po drugie, po kilku dniach zostają po nich dziwne żółte plamy, co sprawia, że nogi muszą być zakryte w takim czasie, a to upośledza życie.
Wyjątkiem jest Sopot balsam brązujący i nie jest to reklama, serio, to jedyny balsam, który się nadaje i nie kosztuje zbyt wiele – jest w tej samej cenie co te nieszczęsne samoopalacze i balsamy brązujące zostawiające disaster na skórze.


Żeby nie było, po Sopocie też czasami mam smugi na stopach, ale wydaje mi się, że zależy to od tego co ja robię po wprowadzeniu balsamu na stopy – zwykle leżę i siłą rzeczy o coś się ocieram. Najlepiej więc zawisnąć na sznurze i poczekać z pół godziny, jeśli chcemy być brązowe bez skazy.
Ostatnia, najważniejsza chyba rzecz – kolor skóry po Sopocie jest naturalnie brązowy. Efekt widoczny dopiero po drugim użyciu. Po trzecim już jest bardzo dobrze. Efekt naturalności sprawia, że jest to najlepszy balsam brązujący, jakiego dotąd używałam.
Balsam dobrze sprawuje się na mojej bladej cerze, dlatego polecam również osobom nieopalonym. Jak się sprawuje na skórze opalonej? – nie wiem.


Działa podobnie nawilżająco jak balsam z ZIAJA czekoladowy. Jednakże SOPOT opala o wiele mocniej niż ZIAJA. Ziaja dodaje skórze blasku, ale nie można spodziewać się po nim efektu opalenizny. Jednakże zapach ZIAJA czekoladowy jest oczywiście o wiele ładniejszy niż SOPOT.
Na powyższym zdjęciu jest balsam do ciała, masło kakaowe. Przy okazji, masło to dostępne jest również w sprayu i wg. mnie nie warto go kupować. Kupiłam go kiedyś, bo wiedziałam, że będę dłużej przebywała na plaży. Jednakże to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. W dodatku, pamiętajmy, że kosmetyków: mleczka nawilżającego, balsamu i innych nie należy używać przed wyjściem na słońce, bo niebezpiecznie reagują ze skórą pod wpływem działania promieni słonecznych.





Podobnie jest z kremami do twarzy:
SOPOT opala ładnie twarz na brązowo, nie zostawia naprawdę nigdy żadnych smug i wygląda naturalnie.

ZIAJA do twarzy natomiast nie powoduje zbyt wielkiego efektu opalenizny, ale jako jedyny balsam brązujący do twarzy przyczynił się do powstania dziwnych żółtych plam. Poza tym moja skóra twarzy reaguje na niego nadmiernym przetłuszczeniem. Po nałożeniu go na noc przez następny dzień długo się błyszczę, mimo używania bibułek matujących i innych kremów ściągających (mam cerę mieszaną: sfera T jest tłusta, a okolice suche, łatwo czerwieniąca się).


Etykiety